Zarówno Goi jak i moje, a także życie całej rodziny kręci się wokół szczeniaków. Dzieciaki rosną bardzo szybko i kombinują jak przysłowiowe konie pod górę. Goya jako matka - jest pełna empatii i opiekuńcza nad wyraz, co momentami doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Bardzo powoli wracamy do pracy, a właściwie jej namiastki - u nas obu zauważyłam kompletny brak kondycji i problemy z koncentracją.
Narazie powtarzamy elementy obi i pracujemy nad koncentracją. Idzie nam jak po grudzie. Sesje mamy kilkuminutowe i to maks 2 dziennie.
Dzieciaki za to rozpierzchają się po domu, wzajemnie ucząc zachowań stadnych. Jeszcze wczoraj opuszczenie przez nie salonowego kojca było wyzwaniem - dziś rano zagonienie je spowrotem do kojca to nie lada wyzwanie. Opanowały sztukę teleportacji do perfekcji - niestety tylko z tego jednego miejsca.
Pogoda nas nie rozpieszcza - leje na okrągło - co zasadniczo ogranicza możliwość wypuszczenia szczyli do ogrodu. Maluchy wogóle nie przejmują się takim obrotem sprawy i same znajdują sobie zajęcia. :)
A Goya z wyżyn kanapy spogląda na to ze stoickim spokojem,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz